poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 2 "Do dzieła Bieber."

Violet Pov

Za dwa dni mam się spotkać z moim Tajemniczym. Na sama myśl żołądek podchodzi mi do gardła. Dlaczego się tak denerwuje?  Przecież na prawdę dobrze go znam. Nigdy nie denerwowałam się tak przed spotkaniem z kimkolwiek. Nawet jak szłam na przesłuchanie do szkoły muzycznej, czy jak szłam na rozmowę o pracę. O mój boże, co jest ze mną nie tak? To nie jest normalne.
Kurwa.

-Violet! - podniosłam głowę i zobaczyłam Panią Robinson, nauczycielkę biologii - zadałam Ci pytanie!
-Mogłaby Pani powtórzyć?
-Co się z Tobą ostatnio dzieje?!
Krzyknęła i podeszła do tablicy i zaczęła na niej rysować jakiś schemat.
Wyjątkowo jej nie lubiłam, chociaż uczyła mojego ulubionego przedmiotu. Jej nazwisko zaczęło mi się źle kojarzyć odkąd przeczytałam trylogię Pięćdziesięciu twarzy Greya. Wzdrygnęłam się na samą myśl.
Gdy na nią patrzę mam od razu przed oczami książkową wersję Eleny Lincoln ubranej w obcisły skórzany strój z pejczem i kajdankami.
Krzywiąc się wystawiłam język na wierch na co Sage się zaśmiała.
-Znów miałaś przed oczami Panią Robinson w wydaniu Eleny?
-Fuu, zamknij się, bo zaraz zwymiotuję.
 Obie parsknęłyśmy śmiechem na co nauczycielka zmroziła nas wzrokiem.

Podczas przerwy na lunch mój telefon zawibrował, a ja od razu wiedziałam kto był nadawcą wiadomości. Wyjęłam telefon z kieszeni i spojrzałam na ekran

19.04.2013r. SwagPurpleMonster:
Cześć Shempi. ;* Co u Ciebie?

19.04.2013r. Shempi:
Cześć Swaggy ;* Jem lunch i w sumie to nic ciekawego, od dwóch dni nie rozmawiam z Richem i chyba nie mam zamiaru po ostatnim. Unikamy siebie jak ognia. Chociaż.. kurwa.. nie wiem już nic.. Nie ważne, a co u Ciebie?

19.04.2013r. SwagPurpleMonster:
U mnie okej, wracam dziś wieczorem. Nasze plany co do soboty nadal aktualne?
A co do Richa.. Musisz sobie najpierw sama odpowiedzieć czy go kochasz czy nie. Jeżeli tak, wybacz mu, bo potem możesz tego żałować, a jeśli nie, albo nie jesteś pewna odpuść sobie, bo ona na prawdę nie jest Ciebie wart. Zobacz, tyle dla niego poświęciłaś, nie pojechałaś do szkoły muzycznej, bo on miał tu kontrakt z tym klubem i powiedział, że nie będzie mógł Cię odwiedzać. I Ty zostałaś tu dla niego, a on zrobił Ci takie gówno? Proszę Cię, on na prawdę nie jest Ciebie wart.

Jezuu.. Czy ten człowiek musi mnie tak dobrze znać? I ZAWSZE mieć rację?!

19.04.2013r. Shempi:
Jak zwykle masz całkowitą rację. Muszę to wszystko na spokojnie przemyśleć, ale w pierwszej kolejności trochę od tego odpocząć.
Tak, nasze spotkanie nadal aktualne.

19.04.2013r. SwagPurpleMonster:
Przemyśl to na spokojnie.
Jezu.. denerwuje się..

NO CO TY?! JA TEŻ SIĘ DENERWUJE! WRĘCZ SRAM W GACIE JAK O TYM POMYŚLĘ.
Pokręciłam do siebie głową.
-Violet! Nie tknęłaś jedzenia! Zajmij się lepiej tym, bo nie jesz od dwóch dni.
-Ale nie jestem głodna.
-Aż tak się denerwujesz?
-Tak..
Westchnęłam i wystukałam odpowiedź dla Tajemniczego.

19.04.2013r. Shempi:
Szczerze też się denerwuje.. ale w sumie nie wiem czym..

19.04.2013r. SwagPurpleMonster:
Boję się, że zawiedziesz się po tym spotkaniu.

19.04.2013r. Shempi:
Mam czym się zawieść?

19.04.2013r. SwagPurpleMonster:
Nie wiem.. Boję się, że wyobrażasz sobie mnie inaczej, że po naszym spotkaniu nie będzie tak jak teraz.. Tak dobrze, tak swobodnie..

19.04.2013r. Shempi:
Mam całkiem podobnie.

19.04.2013r. SwagPurpleMonster:
Będzie dobrze. ;*

Uśmiechnąłem się do telefonu. Zadzwonił dzwonek oznajmujący koniec przerwy na lunch.

19.04.2013r. Shempi:
Wracam na lekcję, odezwę się wieczorem ;*

19.04.2013r. SwagPurpleMonster
Do napisania ;*


Reszta lekcji minęła bez większych zakłóceń. Kilka sprzeczek z nauczycielami. Czyli jak zwykle. Wróciłam do domu, zjadłam obiad i poszłam do swojego pokoju. Rodzice nie szczególnie zwracają na mnie uwagę. Przeszło im gdy zaczęłam mieć swoje zdanie, gdy zaczęłam robić wszystko po swojemu, a nie pod ich dyktando. Gdy, nazwijmy rzeczy po imieniu, zaczęłam wymykać się spod kontroli. Zaczęłam wychodzić na imprezy i nie wracać do domu na noc, robić coś na co oni nigdy nie wyraziliby zgody. Np tatuaże. Mój ogromny tatuaż na żebrach z prawej strony, zwiędłe drzewo w odcieniach fioletu i czerni z którego wylatują nietoperze, które znajdują się tez na brzuchu i piersi jest znienawidzony przez moich rodziców. Od kiedy go zrobiłam nie zabierają mnie jak jadą nad morze czy nad jezioro. Kolejnego też nienawidzą, ale co ich to obchodzi to moje ciało. Kolejny to napis ciągnący się od góry uda do kostki "Dum Spiro Spero" (Póki oddycham, mam nadzieję).

Zajrzałam do szafy, chcąc uszykować sobie coś na sobotę. O mój boże.. Co ja na siebie założę?
Po długim rozmyślaniu wybrałam czarne obcisłe rurki, czarną bokserkę i na to jasną koszulę w kratę. Podeszłam do szafy z butami i uszykowałam do kompletu czarne botki z ćwiekami.

Powinno być okej.
Wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam do łóżka biorąc laptopa na kolana. Włączyłam radio i pocztę.
Są to 2 pierwsze rzeczy które robię po włączeniu komputera.


19.04.2013r. Shempi:
No cześć. :3 Jak tam dzień minął?

19.04.2013r. SwagPurpleMonster:
No hej. Przesiedziałem cały dzień w domu. Nic ciekawego. A tobie jak minął dzień?

19.04.2013r. Shempi:
Dość nudno. Mam kurde stresa. ;c

19.04.2013r. SwagPurpleMonster:
Nie martw się. Ja też mam. Nawet nie wiesz jak bardzo.

19.04.2013r. Shempi:
Ale nie okażesz się żadnym gwałcicielem, ani nikim takim no nie? :D

19.04.2013r. SwagPurpleMonster:
Hahahaahha, a ty jakąś laską pragnącą niewolnika?

19.04.2013r. Shempi:
Jak chcesz to mogę nią być. ^^

19.04.2013r. SwagPurpleMonster:
Cóż.. dość kusząca propozycja.. :3

19.04.2013r. Shempi:
No raczej.. <3

Zaśmiałam się do laptopa. Skończyła się piosenka, którą nuciłam i zaczęły się reklamy.
Tak bardzo chce już jutro. Znając życie będzie mi się ta noc strasznie dłużyć. Na sto procent nie zasnę.
Skończyły się reklamy i z głośników dobiegła mnie piosenka Justina Biebera. Nucąc pod nosem zaczęłam wystukiwać kolejną wiadomość do Tajemniczego.

19.04.2013r. Shempi:
Jestem tak roztrzęsiona, że pierwszy raz w życiu nie wiem co do Ciebie napisać.

Ale on ma słodki głos. Nie jestem Belieberką, ale przyznam szczerze, że koleś jest dobry w tym co robi.
Kolejna piosenka sprawiła, że uśmiechnęłam się bardzo szeroko. Breathe Carolina - Blackout.  Zaraziłam tą piosenką właśnie Tajemniczego.

19.04.2013r. SwagPurpleMonster:
Nie martw się, bo też tak mam. Cały się trzęsę.

Ziewnęłam przecierając oczy. Może jednak zasnę....

19.04.2013r. Shempi:
Panie Tajemniczy,
Ja idę  spać. Mam zamiar przespać połowę jutrzejszego dnia żeby mniej mieć jutro czasu na jakiekolwiek rozmyślania.
Do zobaczenia. ;*

19.04.2013r. SwagPurpleMonster.
Pani Tajemnicza,
życzę Pani słodkich i kolorowych snów i mam nadzieję, że nasze spotkanie wypali.
Czekałem aż będę mógł napisać. "Do zobaczenia" ;*



Wyłączyłam laptopa odkładając go na bok. Otuliłam się kołdrą zamykając oczy. Przed oczami ukazało mi się moje wyobrażenie Tajemniczego. Wysoki blondyn o czekoladowych oczach z pełnymi ustami. Przez tak długą rozmowę z nim tak właśnie sobie go wyobrażam, jestem ciekawa czy choć trochę będzie przypominał osobę, którą stworzył sobie mój umysł.
Przez kolejne 2 godziny kręciłam się w łóżku nie mogąc zasnąć. W końcu padłam i odpłynęłam w płytki sen.


Justin Pov 


Odłożyłem laptopa na bok, wstałem z łóżka i zacząłem kręcić się po pokoju. Serce waliło mi jak oszalałe i było mi cholernie gorąco.
To normalne, że się tak stresuję? Przed żadnym koncertem się tak nie denerwowałem. Zawsze byłem opanowany. Wszyscy się dziwili, że potrafię tak opanować emocje. A w tej chwili? W tej chwili jestem jednym wielkim kłębkiem nerwów. Mam nadzieję, że do jutra mi to przejdzie.
Albo będzie jeszcze gorzej. Moja podświadomość ze mnie kpiła. Okłamałeś ją idioto. Ona myśli, że jesteś zwykłym nastolatkiem, a na ciebie lecą miliony lasek. Da Ci w mordę i tyle będziesz ją widział.
Zamknij się.
Warknąłem sam do siebie łapiąc się za głowę i zaciskając mocno powieki.
-Tej, Bieber. Czy ty gadasz do siebie?
Zaśmiał się Ryan, a po chwili dołączył do niego Chris.
Co oni tu robią? Odwróciłem się w ich stronę wydymając usta.
-Zachowujesz się jak dziewczynka, Bieber.
Ponownie się zaśmiali, a ja zmroziłem ich wzrokiem.
-Serio? Przyszliście żeby mnie wkurwić?
-Tak.
Powiedzieli równo z grobowymi wyrazami twarzy. Parsknąłem śmiechem.
-Mamy piwo.
-Trzeba było tak od razu. – zaśmiałem siadając na sofie, przed którą stał niewielki stolik.
Ryan z Chrisem usiedli naprzeciwko mnie i postawili na stole siatkę z piwami. Podali mi jedno.
-No to, za ta twoją Tajemniczą.
Zaśmiali się uderzając się puszkami piwa na znak wzniesienia toastu.

Gdy w końcu położyłem się do łóżka było po 4 w nocy. W sumie to dobrze, że wpadli chłopacy. Trochę rozładowali moje napięcie, choć wiem, że i tak jutro będzie to samo.
Zakopałem się w kołdrze i po długich trzech godzinach, ciągnących się w nieskończoność zasnąłem.

Przebudziłem się, na dworze było już bardzo jasno. Na pewno po 12. Spojrzałem na zegarek.
O kurwa!
Wrzasnąłem w myślach. Mam dwie godziny!
Z jednej strony dobrze, że mam tak mało czasu, bo nie mam czasu się zastanawiać co z tego będzie.
Wziąłem szybki prysznic, założyłem czarne spodnie, które zawiesiły mi się na biodrach, biały podkoszulek i koszule w kratę. Do tego założyłem Supry.
Przejrzałem się w lustrze. Jest okej. Westchnąłem przeczesując palcami włosy.
Usłyszałem dźwięk przychodzącego mejla.
Odwołała. Na pewno.
Zmarszczyłem brwi otwierając mejla od Shempi.
Serce na moment mi stanęło.



20.04.2013r. Shempi:
Witaj mój Tajemniczy.
Tak się zastanawiam czy mnie rozpoznasz. Będę ubrana cała na czarno oprócz jasnej koszuli w kratę.
Do zobaczenia.


Odetchnąłem z ulgą, gdy zobaczyłem, że nie jest to odwołanie naszego spotkania. Do wyjścia zostało mi 30 minut. Krążyłem po pokoju nie wiedząc co ze sobą zrobić.
Przemyłem twarz zimną wodą, spojrzałem w lustro.
Ogarnij się stary. Co ta laska z tobą robi. Nawet jej nie widziałeś. 
Westchnąłem, wycierając twarz ręcznikiem. Spryskałem się perfumem, wyszedłem z łazienki i chwyciłem kluczyki od samochodu. Założyłem ciemne okulary i wyszedłem z domu. Ręce trzęsły mi się niemiłosiernie. Usiadłem za kierownicą i odpaliłem samochód. 
No to w drogę. 
Po jakichś piętnastu minutach zajechałem pod restaurację, która mieściła się na uboczu LA.Jest to jedna z moich ulubionych restauracji. Mało w niej ludzi, a jak już ktoś w niej jest to nikt się nie przejmuje tym, że to właśnie Justin Bieber do niej wszedł. Celowo więc wybrałem właśnie tę, a nie inną.
Zaparkowałem samochód, chwilę jeszcze siedziałem wgapiając się w ulicę przede mną.
Do dzieła Bieber.
Wszedłem do restauracji rozglądając się dookoła. Na samym końcu w roku siedziała dziewczyna ubrana na czarno i kremowej koszuli w kratkę zawiązanej na kokardę w pasie. Miała przepiękne długie ciemno brązowe włosy, ciemne oczy. Piękna. Nerwowo stukała paznokciami o blat stołu przy którym siedziała. Podniosła wzrok i spojrzała prosto na mnie. Wziąłem głęboki oddech i podszedłem do niej. Niepewnie usiadłem na przeciwko niej. 
-Cześć, Shempi. 
-Cześć Swag Purple Monsterze.
-Mów mi Justin.
-Violet. 
Jej głos szargały nerwy i coś w rodzaju zdziwienia.
-Ja Cię skądś znam.. - powiedziała przechylając głowę na prawą stronę.
Oblizałem usta i ściągnąłem okulary.
-Co do cholery... - otworzyła szerzej oczy - O kurwa.
No to jestem w dupie.

***********************************************
Przepraszam, że was zaniedbałam, ale na początku nie miałąm czasu, bo szkoła, potem praktyki cały czerwiec.. A teraz jak już skończyłam ten rozdział to coś mi się zjebało z bloggerem i nie mogłam dodać notki.
Ale już działa i jest :3


Jeśli czytasz, proszę skomentuj :3